10 grudnia 1938 roku Ministerstwo Sprawiedliwości Islandii otrzymało list od Telmara i Pauli Tollerów. Młodzi Żydzi z Berlina ze swoim czterotygodniowym synkiem błagali o pozwolenie na pobyt i pracę w Islandii. Telmar był inżynierem, elektrykiem i piekarzem. Miesiąc później ich podanie zostało odrzucone. Telmar, Paula i Denny zginęli w obozie koncentracyjnym w Auschwitz.
19 sierpnia 1939 roku Leo Berger pisze z prośbą o roczne pozwolenie na pobyt w Islandii dla swojej żony Gertrud i ośmioletniego syna Herberta. Otrzymali już pozwolenie na wjazd do Stanów Zjednoczonych, ale musieli znaleźć miejsce, gdzie mogliby się zatrzymać do czasu wyemigrowania, ponieważ w kolejce przed nimi było wiele osób. Leo pisał, że nie zamierza szukać pracy w Islandii i ma ludzi gotowych sfinansować jego pobyt. Jest Żydem, chce tylko dostać się na Islandię, żeby przeżyć. Niebieski tekst napisany na dokumencie przez islandzki urząd: „Odrzucono”. Według czeskiej bazy danych o Holokauście, Leo, Gertrud i Herbert zginęli w łódzkim getcie.
Edwin Brandes, lat 26, technik dentystyczny, którego prośba o wjazd do Islandii została odrzucona, zginął 29 stycznia 1944 roku w Auschwitz.
Else Kurzbart i jej bracia nie uzyskali pozwolenia na wjazd do Islandii. Zginęli przed 1945 rokiem w getcie w Mińsku.
Josef Gelles, nie wpuszczono go do Islandii, zginął 30 maja 1940 roku w Sachsenhausen.
Wilhelm Tichauer, nie wpuszczono go do Islandii, zginął w Buchenwaldzie.
Lista osób, którym Islandia nie pomogła w potrzebie, jest długa. Tysiące listów i dokumentów, które do tej pory pozostawały w Archiwum Narodowym, zostały jednak wydobyte na światło dzienne przez Erika DeLucę i pokazane w nowej instalacji „Homeland” w Kling og Bang. Erik przygotował tę wystawę, zatytułowaną „Unheard Of”, wspólnie z Þóranną Dögg Björnsdóttir.
Erik jest wnukiem ocalałej z Holokaustu babci, która niestety zmarła, gdy był dość młody. „Nigdy tak naprawdę nie poznałem jej historii i bardzo tego żałuję” – wyjaśnia. Cytat Audre Lorde – „Ignorując przeszłość, zachęcamy do powtarzania błędów” – od dawna przemawia do Erika, co z pewnością znajduje odzwierciedlenie w ogromie wysiłku włożonego w ten projekt.
„Jestem artystą, przyglądam się zapominaniu o własnej tożsamości i mam pytania do mojej babci (na które ona, oczywiście, nigdy nie będzie w stanie odpowiedzieć). „Interesuje mnie związek Islandii z Holokaustem” – wyjaśnia. „Wiedziałem, że musieli istnieć Żydzi, którzy mieszkali w Islandii lub przybyli do Islandii, aby znaleźć tu schronienie. W Internecie było niewiele informacji na ten temat, więc poszedłem do Archiwum Narodowego i zapytałem, czy mają jakieś materiały. Kilka dni później przywieziono mi wózek pełen dokumentów urzędu Nadzór nad cudzoziemcami”.
Obecnie urząd ten nosi nazwę Dyrekcja ds. Imigracji. Wówczas na jej czele stał Agnar Kofoed-Hansen, który pojechał był do Niemiec w 1939 roku na osobiste zaproszenie Heinricha Himmlera na kurs dotyczący imigracji zorganizowany przez SS. „To archiwum zawiera dokumentację pierwszej polityki imigracyjnej Islandii, która, jak się wydaje, została stworzona po to, aby trzymać Żydów z daleka” – mówi Erik.
Archiwum nie składa się tylko z listów czy podań od Żydów, są w nim wszystkie dokumenty związane z obcokrajowcami w tamtym czasie – niektóre całkiem zwyczajne, a niektóre przerażające.
Faktura z 1939 roku na 29,90 koron od Björna Bjarnasona, który zbierał informacje o cudzoziemcach w Mosfellshreppur. Faktura z 1938 roku na 357,10 koron z Departamentu Policji za zwrot kosztów deportacji rodziny Rottbergerów, z których jeden urodził się w Islandii. Deportacja była następstwem doniesienia z 1937 roku, wysłanego przez Atli Ólafssona, w którym domagał się deportacji rodziny żydowskiej z powodu sukcesu, jaki odniósł biznes skórzany Rottbergera.
Erik wraz ze swoim współpracownikiem, Juliusem Rothlaenderem, starannie przejrzeli wszystkie listy, dokumentując i obserwując historię.
„Praca przy tych listach jest trudna i intensywna. Nie czułem się dobrze, poznając te historie i fizycznie dotykając tych papierów” – mówi. „Ale musiałem to zrobić”.
Na wystawie znajduje się ekran, na którym przewijają się zdjęcia z archiwum, które Erik i Julius przygotowali wraz z opisami opracowanymi dla każdego dokumentu. Obok wisi wielki trójkąt, który był logo Ministerstwa Sprawiedliwości w tamtym czasie. Na wystawie znajduje się również wiersz Melitty Urbanacic, która była jedną z niewielu Żydów wpuszczonych do Islandii dzięki swojemu nieżydowskiemu mężowi Victorowi. Przyjechał on do Islandii dyrygować Islandzką Orkiestrą Symfoniczną tylko po to, aby uratować żonę.
„Wiersz jest o asymilacji, domu, traumie i poczuciu winy, że jest się jednym z ocalałych szczęśliwców” – opowiada Erik. Prawnuczka Melitty, Katherine Caldwell, przetłumaczyła wiersz na potrzeby tej wystawy na język angielski.
Na podłodze w pomieszczeniach wystawy rośnie trawa – wydmuchrzyca nadmorska. „Ten gatunek trawy pobiera azot z powietrza i sprowadza go do gleby” – wyjaśnia Erik. „Odmładza zniszczoną glebę”.
Wystawa i badania Erika sprawiają, że jedna rzecz jest całkowicie jasna – Islandia zawiodła Żydów, gdy potrzebowali pomocy. Ma krew na rękach – choć wielu Islandczyków nawet o tym nie wie.
Może właśnie nadszedł moment odkupienia, gdy trwa debata na temat uchodźców z Afganistanu. Oto ludzie, którzy po raz kolejny patrzą śmierci prosto w twarz i proszą o pomoc, ale czy Islandia im jej udzieli? Czy też kolejne dokumenty otrzymają oznaczenie — „Odrzucono”?
„Jesteśmy ludźmi” – zaapelował Erik. „To proste. Jeśli mamy środki, pomóżmy”.
Autorką tekstu jest: Hannah Jane Cohen / The Reykjavik Grapevine
Tłumaczenie: Monika Szewczuk