Zapewne nie raz zastanawialiście się nad tym jak postrzegają Was inni. Nie ważne jak długo będziemy mieszkać na wyspie Lodu i Ognia, dla Islandczyków zawsze pozostaniemy obcokrajowcami. Kim jesteśmy dla Polaków, których napotykamy na swojej drodze? Cóż, tyle zdań ilu ludzi, ale są pewne stereotypy, o których z przymrużeniem oka napisali redaktorzy Icestory.pl. Zapraszamy do przeczytania nowego felietonu.
Pamiętam jak w prehistorycznych czasach, lat temu prawie dwadzieścia, Kazik śpiewał: Są różne odcienie szarości. Od czerni do białości. Jednak jeśli zanurzamy się w paletę ludzkich emocji, jaką reprezentuje dumny i zacny ród znad Wisły, zdecydowanie możemy mówić o dziesiątkach kolorów, mieniących się na mapie świata, jak miliony rybek w jeziorku emigracji. W założeniu post miał mieć tytuł „Wszystkie odcienie buraka” i traktować o śmietance, której wydaje się, że opanowali kontynent, zawłaszczyli ziemie i niepodzielnie panują nad hordami dzikusów (wszak wiedzą lepiej i więcej, co do szczęścia potrzebuje tubylec), ale jednak nie. Nie, bo jesteśmy naprawdę mądrym narodem i zdecydowałem się, z przymrużeniem oka, opisać różne rodzaje polskich charakterów, jakie spotkałem na obczyźnie, pracując nieraz w miejscach, które podsumowuje się krótko – „współczuję”.
Wśród wielu Polaków, którzy rozjechali się po świecie w poszukiwaniu szczęścia, pieniędzy, miłości czy samego siebie, dominuje rekin finansjery. Typ walczący o każdy grosz za pomocą ostrych zębów, dłuta, młotka i wkrętarki, a czasami mopa i nożyka do tapet. Są też narzekający na wszystko krętacze, uwodziciele gotówki, oszuści i katolicy z przemytu, myślący, że jak nawiedzą księdza Tomka na Rue Legendre czy na Tøyen, to zmażą wszystkie przekręty, jakich dopuścili się w firmie. Są też dobre duchy i ludzie, którzy swoim wykształceniem naprawdę pomagają budować kraj stałego pobytu. Mamy też Januszów, traktujących wbicie gwoździa jak mechanikę kwantową czy typowych Zbyszków, spędzających więcej czasu przy butelce niż haker w necie.
Wymienianki zawsze na propsie. Poniżej wyszczególniamy swoisty TOP 12 polskich apostołów emigracji:
Typ 1. Dobry policjant
Człowiek działający jak plaster, gdy swoją niewiedzą, nieumiejętnością czy przez zwykły pech, rozwalisz coś w miejscu pracy. Jest pomocny i zna odpowiedzi na wiele pytań. Zatrudniony od wielu lat, porusza się w bagienku jak prawdziwy pływak. Nie ocenia, nie goni, ale wymaga. Masz naprawdę szczęście, gdy spotkasz takiego nauczyciela. Jedyny minus jest taki, że gdy jest stary, opowiada o dzieciach, wnukach i tym, co zjadły na obiad.
Zwyczajowe teksty:
„Spokojnie, nie martw się. Chodź zrobimy to jeszcze raz”
„Masz czas, nie denerwuj się, tylko zobacz, jak ja to robię”
„Pierwsze koty za płoty. Pomogę ci. Lepiej, żeby szef tego nie widział”
Typ 2. Zły policjant
Podobnie jak pierwszy rodzaj, bywa pomocny, jednak z tą różnicą, że został do pomocy oddelegowany przez siły wyższe. Zdecydowanie mniej cierpliwy typson, zwracający uwagę na każde Twoje potknięcie, byleby tylko jak najszybciej nauczyć delikwenta jak, co i gdzie, a na końcu przypisać sobie wszystkie zasługi. Jeśli pali, częstuj go fajkami. Trzeba karmić swojego wilka, bo inaczej nas zeżre.
Zwyczajowe teksty:
„Dobra chodź, pokażę ci, ale tylko raz, potem musisz załapać sam”
„To proste jak świński ogon, jak tego się nie nauczysz, to ja już nie wiem”
„Ty się musisz widzę jeszcze sporo nauczyć, młody”
Typ 3. Złodziej
Skoro byli policjanci, musi być też i złodziej. Niestety jest to nasza wielka wada – zawsze dostrzegamy to, że ktoś ma za dużo i chcemy grać Robin Hooda, który zabiera bogatemu, a daje biedakowi, czyli sobie. Dziesiątki razy byłem świadkiem wywożenia z budowy sprzętu, materiałów, narzędzi czy akcesoriów hotelowych, gdy z firmą gościliśmy przez dwa tygodnie w jakimś czterogwiazdkowcu. Ręczniki, mydełka, piwo z lodóweczki w pokoju u kumpla, a nawet hotelowe długopisy. Słowem, łupem może paść dosłownie WSZYSTKO w twoim otoczeniu, co może przynieść mniejszą lub większą korzyść panu Złodziejowi. Nie musimy się jednak martwić o opinię, bo np. w Norwegii wyprzedzają nas w tej materii Litwini.
Zwyczajowe teksty:
„Jak chcesz to idź. Ja tu jeszcze posiedzę”
„Ja tu widzę marnotrawstwo”
„Młody, zasłoń mnie”
Typ 4. Gumowe ucho
Donosiciele, folksdojcze, członkowie Ormo i sprzedawczyki, pinkle, pif-pafy, strzelający z ucha, którzy za kilka funtów więcej, są w stanie powiedzieć o tym, że zmarnowałeś wykałaczkę, źle układasz kartoniki albo za dużo palisz pod kiblem. Człowiek-guma zawsze odbije i zniekształci to, co powiesz tak, by uzyskać korzyść albo żeby to ciebie wyrzucili z pracy w trudnych czasach. Typ ten często wciela się w rolę pupilka szefa, a wtedy jest nie do ruszenia. Jeśli wyczaicie, że macie do czynienia z Grimą-Smoczym Językiem, to naprawdę uważajcie na to, co mówicie.
Zwyczajowe teksty:
„No mów, mów, ja słucham”
„Naprawdę? Powiedz coś więcej”
„Jak ci się pracuje?”
Typ 5. Student
Absolwenci wyższych uczelni, szkół policealnych, fizjoterapeuci, farmakolodzy i inne odpryski polskiej edukacji, którzy może i narzekają na to, że pracują poniżej swoich możliwości, ale są dobrymi ambasadorami Polandii za granicą. Kulturalni, oczytani, mają hobby i jakieś życie poza tyrą, co nie zawsze jest dobre, bo nie do końca im idzie budowlanka, prace manualne czy fabryczne zabawy przy produkcji śrubek. Jedyny minus jest taki, że za dużo myślą, za dużo gadają i nie zawsze potrafią skupić się na robocie. Najbardziej ich denerwuje, gdy ktoś im mówi: „Nie chciało się nosić teczki, to teraz trzeba płyteczki”.
Zwyczajowe teksty:
„Zajadę się w tej pracy. Co ja tu robię w ogóle?”
„Szkoda, że w naszym pięknym kraju zarabiałem 1/10 tego, co tu”
„Ostatnio czytałem na Onecie…”
Typ 6. Wszechwiedzący
Człowiek, któremu jeśli podać fakt encyklopedyczny, zawsze znajdzie w głowie odpowiedź lepszą, mądrzejszą i mającą korzenie głębsze od jakichś tam książkowych dyrdymałów. Jeśli stukasz młotkiem z lewej, powie ci, że prawa stanowi jedyną słuszną stronę. Jeśli znasz języki, nasz miszcz rzeknie, że jesteś głupi, bo on się dogaduje od lat bez nauki i tracenia czasu na takie gówna. Ten typ humanoida podatny jest na podważanie jego zdania na dowolny temat, przez co po miesiącu staniesz się w jego towarzystwie zaledwie jętką.
Zwyczajowe teksty:
„Odejdź na chwilę. Pokaż no mi to”
„Co ty nie powiesz. A słyszałeś o…”
„Weź nie p****l”
Typ 7. Grażyna emigracji
Pierwsza kobieta w tym towarzystwie, bo i dla nich musi się znaleźć tu miejsce. A choć można ją przypisać do pierwszych sześciu typów, to jednak Graża ma cechy, których pominąć nie możemy. Pełne osiem godzin potrafi szczebiotać o podkładzie, farbie do włosów, wnuczkach i innych pierdołach, a gdy tylko się odwrócisz objedzie ci tyłek jak Pudelek. Zawsze gotowa do słowiańskiego przysiadu, gdy szef nie patrzy, skłonna do wykorzystania cię na dziesiątki sposobów. I ploteczek.
Zwyczajowe teksty:
„Kupiłam wczoraj (wstaw produkt i zarezerwuj 7 h 55 min)”
„Zaraz coś ci powiem, jak Żaneta pójdzie”
„No i co tam u ciebie?”
Typ 8. Naturszczyk
Człowiek, który świetnie opanował tajniki języka albo był od dziecka wychowany w kraju, do którego rodzice przyjechali na truskawki, szparagi, ale jakoś im się zostało. Tym samym Młody miał zapewniony start z pole position. Znam sporo emigranckich dzieci, które nie różnią się niczym od rodowitych mieszkańców danego kraju – adwokaci, dziennikarze, fotografowie, lekarze, właściciele firm, nauczyciele. Nabyta tolerancja i brak uprzedzeń sprawiają, że naprawdę są jak dobra wizytówka Polski. Nieraz bywałem jednak świadkiem jak Naturszczyk lub poliglota udawał rodowitego Norwega, by pozbyć się najeźdźcy znad Wisły.
Zwyczajowe teksty:
„Może mógłbym ci jakoś pomóc”
„Rozumiem, ale wiesz, język to podstawa”
„I am sorry, I don’t speak polish”
Typ 9. Niewydymalski
Postać o tyle ciekawa, że zawsze ma podejrzenia. A to, że ktoś go chce zajść od tyłu albo szef kosi na kasę, ewentualnie kolega z pracy za bardzo przyglądał się jego żonie na zdjęciu w komórce, a rząd nas ssie jak może. Walczy z systemem za pomocą zasiłku i robótek na czarno, które zapewniają mu drugą pensję. Nie chce legalnej pracy, bo nie będzie po osiem godzin się zajeżdżał, skoro może mieć za darmo prawie tyle samo. W końcu nie jest jakąś dziwką.
Zwyczajowe teksty:
„Masz może jakąś fuchę? Chętnie bym dorobił”
„Nie dam się dymać za grosze”
„Ty to głupi jesteś, że jeszcze robisz, po dwóch latach już ci się zasiłek należy”
Typ 10. Skała
Twardy i milczący. Mówi tyle ile potrzeba, nie zdradza ci szczegółów i nie opowiada smutnych historii o tym, jak stracił wszystko uprawiając hazard. Nie marzy tylko realizuje cele. Najrzadszy z Apostołów Emigracji, ale można na nim polegać i nie wychodzi się na tym o dziwo źle. Jeśli da się poznać – potrafi być prawdziwym przyjacielem. Często posiada ukryte talenty, ale największą zaletą jest uczciwość i solidność.
Zwyczajowe teksty:
„….”
Typ 11. Adidas
Dresik, adidaski, bujana aka typowy Seba. Kto z nas nie zna tych nieodłącznych elementów ulicznego krajobrazu? Cwaniaki i krętacze, miłośnicy dyskotek, ale też i nierzadko dobre chłopy, którym po prostu podobają się stjuningowane bryki, łańcuchy czy luzacki styl życia. Niestety sporo wśród nich agresorów wyrażających się o kraju, który daje im chleb w niezbyt pochlebnych słowach. Wydaje im się, że są prawdziwymi patriotami, a że chodzą na siłownię, potrafią wytłumaczyć wszystkim brudasom czym jest słowiańska krew i zasady. Bo najważniejsze są zasady, człowieku.
Zwyczajowe teksty:
„Cho na browara/solo”
„Zobacz jak się ciapaki mnożą, nie pracują, a dostają”
„Co, k***a, powiedziałeś?”
Typ 12. Zwykły człowiek
Tak jest. Zwykły, niby szary człowiek. Skomplikowany i prosty zarazem. Żyje, zarabia, robi zdjęcia, ma hobby, prowadzi bloga, chodzi na imprezy, cieszy się, że mu dobrze, czasami narzeka. Być może nie mógł znaleźć sobie pracy i miejsca w Polsce, więc wyjechał. Traktuje emigrację jako drogę, zmianę miejsca jako szansę, a jeśli idzie to w parze z normalną pensją, która nie uwłacza człowiekowi, tym lepiej.
Zwyczajowe teksty:
Cokolwiek