Pech chce, że na Islandii nie ma wulkanu o nazwie zaczynającej się na D. Ale w naszym wulkanicznym alfabecie postanowiłam nie pomijać tej litery i zająć się przemrocznym miejscem, będącym wytworem wulkanu – polem lawy Dimmuborgir.
W ciągu ostatnich kilku tysięcy lat duża aktywność wulkaniczna w regionie otaczającym jezioro Mývatn spowodowała powstanie niezwykłych formacji geologicznych. Na terenie po wschodniej stronie jeziora powstało pełno kolumn lawowych, jaskiń, filarów i turni. Niektóre z nich sięgają na wysokość do 20 metrów, tworząc niemal baśniowy krajobraz.
Teren ten nosi nazwę Dimmuborgir, co w swobodnym tłumaczeniu oznacza „mroczne zamki”.
Obszar ten ukształtował się około 2300 lat temu w wyniku gwałtownej erupcji z długiej na 12 kilometrów szczeliny, położonej na południe od wulkanu Hverfjall. Lawa wydostająca się ze szczeliny spływała na północ do zatoki Skjalfandi. Na drodze tych strumieni lawy znajdowało się jednak jezioro. Lawa, wpływając do tego jeziora, powodowała parowanie wody. Pod warstwą lawy powstawały ogromne pęcherze pary, której ciśnienie w miarę dalszego parowania gwałtownie rosło i następował wybuch rozrywający skorupę lawową. W górę strzelały strumienie lawy, a także częściowo zastygłe skały, tworząc w efekcie labirynt wyjątkowych form. Charakterystyczne formacje tego terenu to łuki skalne i ucha igielne, które powstały, gdy lawa ostygła i zapadła się nad mokradłem.
Obecnie w tym labiryncie są wytyczone trasy spacerowe. Latem oprócz skał, można tu znaleźć zdumiewająco bogatą, jak na Islandię, roślinność. Natomiast w zimie jaskinie stanowią tymczasowe schronienie dla świątecznych chłopców, Yule Lads, którzy mieszkają tu w okresie Bożego Narodzenia.
W tym magicznym miejscu ożywają stare islandzkie mity i legendy. Dawni Islandczycy wierzyli, że strzelająca z wulkanów lawa to ludzkie dusze wyrzucane z piekła. W takim miejscu jak Dimmuborgir musi się aż roić od elfów. Sprawia ono wrażenie królestwa goblinów i orków. Niesamowite wrażenie robi Kirkjan, czyli kościół, ze swoim gotyckim łukiem. Można się tu poczuć jak Hobbit w samym środku akcji Władcy Pierścieni.
Do skalnego miasta Dimmuborgir można dotrzeć, skręcając z drogi nr 1 na drogę 848. Dobrze oznaczony zjazd na parking znajduje się między wulkanem Hverfjall a skalnymi słupami Hofdi / Gud fingur.
I jeszcze ciekawostka dla metalowców – nazwę Dimmu Borgir nosiła też norweska grupa muzyczna wykonująca black metal.
Dimmuborgir 65° 59’N, 16° 91’W
Monika Szewczuk